Otwierając
oczy czułem się strasznie. Bolała mnie głowa i nie bardzo wiedziałem, co robię
i gdzie jestem. Dopiero gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu zdałem sobie
sprawę, że to mój i Oleny pokój. Zegar wskazywał 15:34. Powoli wstałem. Na
stoliku obok łóżka stała butelka wody mineralnej i dwie tabletki. Uśmiechnąłem
się wiedząc, że to sprawka Oleny. Łapczywie upiłem paręnaście łyków, później
wziąłem tabletki i je pobiłem. Przebrałem się i skierowałem do kuchni. Jednak
po drodze zatrzymałem się w salonie, gdzie właśnie przebywała moja dziewczyna.
-Gdzie
tak długo byłeś?- zapytała.
-W
klubie z chłopakami, przecież Ci mówiłem.- oznajmiłem całując ją w policzek.
-Zawsze
wracałeś góra po drugiej.
-Zasiedzieliśmy
się z trochę z Marcinem. Pogodziłem się z nim, nie ma sensu, żebyśmy byli
skłóceni, gdy gramy w jednym klubie.
-I
musieliście się schlać jak świnie?- zapytała.
-Skarbie…-
jęknąłem siadając obok niej.
-Twoja
mama powinna być koło 16. Dzwoniła jakoś o 10, że przyjeżdża. Odebrałam i
powiedziałam, że zostawiłeś telefon, a jesteś na treningu.- mruknęła.-Więc
ogarnij się, jak nie chcesz świecić oczami.
-Moja
mama? –wyjąkałem przestraszony.
-Była
zła, że jej syn wrócił do Polski, a jej o tym nie powiedział i dowiedziała się
od sąsiadki w warzywniaku.
-Zapomniałem!-
zawołałem.- Było tyle zamieszania, że po prostu zapomniałem.
-Idź
się ogarnąć Możdżeń.-zaśmiała się.- Zrobiłam już obiad, zjesz, jak przyjadą
twoi rodzicę.
-Jesteś
aniołem!
W
czasie obiadu nieźle dostało mi się od mojej matki za to, że jej nie
powiedziałem. Wzruszyłem ramionami przepraszając. Naprawdę o tym zapomniałem…
Gdy Olena poszła pozmywać naczynia do kuchni zaczęła dyskretnie temat kiedy ja
się wreszcie oświadczę. Miałem tego serdecznie dość. To moje życie i ja
zadecyduję o tym, kiedy poproszę Olenę o rękę.
~~~
Zbliżała
się kolejna rocznica poznania mojego i Oleny. Chciałem przygotować coś
wyjątkowego, jednak musiałem poprosić kogoś o pomoc. Długo zastanawiałem się nad tym, kto mi
pomoże. Gdy moja dziewczyna była jednego wieczoru w łazience, a jej telefon
został na szafce odszukałem tam numer Basi. Kolejnego dnia zadzwoniłem do
koleżanki mojej dziewczyny i wyjaśniłem jej o co mi chodzi. Zgodziła się, więc
ja mogłem działać dalej. Gdy wszystko miałem już dogadane miałem tylko nadzieję,
że się uda.
~~~
Gdy
ujrzałem Basię, która prowadziła moją dziewczynę z zasłoniętymi uśmiechnąłem
się. Podszedłem do nich, szepnąłem ledwie słyszalne dziękuje i odebrałem swoją
Olenę. Powoli prowadziłem ją w stronę miejsca na trybunach.
-Baśka
gdzie my jesteśmy? Mogę już odsłonić oczy?- jęknęła.
-Jeszcze
moment.-zaśmiałem się.
-Mateusz?-
zdziwiła się.
-Tak,
to ja.-odparłem. Odwiązałem jej szalik, a ona ujrzała moją niespodziankę.
-Mateusz…-
mruknęła.
Klęknąłem
przed nią i nerwowo zacząłem przeszukiwać kieszenie. Roześmiała się, a ja
znalazłem pudełeczko, którego poszukiwałem.
-No
jak widzisz, wszystko było idealnie do momentu, jak zapomniałem, w której
kieszeni schowałem pierścionek.-westchnąłem.- Dzisiaj mija kolejna rocznica
naszego poznania. Chciałbym zrobić to, co robię w miejscu, gdzie się
poznaliśmy, ale niestety jutro gramy mecz, więc jest to niemożliwe. Jesteśmy ze
sobą naprawdę długo, a ja nie wyobrażam sobie dnia bez Ciebie. Jesteś pierwszą
osobą, którą widzę rano i ostatnią, którą widzę wieczorem. Chcę, żeby tak było
zawsze. Boże, miałem taką piękną przemowę ułożoną, a jak zwykle nic nie wyjdzie, przepraszam. Po
prostu jesteś osobą, z którą chcę dzielić swoje życie, także czy zechcesz
zostać moją żoną?
Pokiwała
głową, a ja założyłem pierścionek na jej palec. Przyjrzała się mu z szerokim
uśmiechem. Wstałem, a ona rzuciła mi się na szyję. Ucałowałem ją w czoło
ciesząc się, że wreszcie mam to za sobą i że się zgodziła. Bo tego najbardziej
się obawiałem.
~~~
Zastanawiałem
się kto ustalał terminarz. Na pierwszą rundę mecz Lech – Legia? Ciekawie się
zaczyna moja ponowna przygoda z Poznaniem. Na dodatek zacznę wyjściowym
składnie. Chyba nigdy się tak nie bałem przed meczem, naprawdę. Ze słuchawkami
w uszach znów przyglądałem się kibicom, którzy powoli zapełniali trybuny.
Najważniejszy mecz sezonu dla kibiców na sam początek. Przynajmniej miło będzie
się grało przy pełnych trybunach.
Bramkarz:
Burić
Obrońcy:
Henriquez, Arboleda, Kamiński, Kędziora
Pomocnicy:
Trałka, Linetty, C. Wilk, Możdżeń
Napastnicy:
Teodorczyk, Rudnev
Tak
wygląda skład na pierwszy mecz tego sezonu. Pokręciłem głową i wróciłem do
szatni. Za pół godziny rozpoczyna się starcie, które zawsze jest ważne dla
Poznaniaków.
~~~~
Mecz
przebiegł w nerwowej atmosferze. Legia chciała wygrać tak samo, jak my. Nie
obyło się bez fauli, czy też jakiś potyczek słownych. Każdy dawał z siebie
wszystko, a nawet i więcej, byle by wygrać. Przez prawie cały mecz był
bezbramkowy remis, gdy w 87 minucie udało mi się uciec obrońcą Legii.
Widziałem, że w pole karne zaraz wbiegnie Teodorczyk, który jeszcze miał przed
sobą linię obrony. Dośrodkowałem, a on ruszył do piłki. Stadion oszalał! Łukasz
podbiegł do mnie i skoczył mi na plecy, a ja się roześmiałem. Mogłem strzelać,
ale tego nie zrobiłem.
-Jednak
czegoś się nauczyłeś w tym Manchesterze.-zaśmiał się i zszedł z moich
pleców.-Brawo Możdżeń.
-Masz
szczęście, że nie zmarnowałeś tej okazji.-poklepałem go po plecach i wróciliśmy
na naszą połowę.
Legia
nacierała, próbowała wyrównać. Nie udało się. Gdy zabrzmiał ostatni gwizdek w
meczu wszyscy się cieszyli. Te trzy punkty będą naprawdę ważne. Sezon jest
długi, jednak punkty zdobyte w tym meczu liczą się czasem nawet i podwójne.
Po
paru minutach radości i podziękowań schodziliśmy z boiska. Dziennikarz
telewizyjny poprosił mnie o wywiad, więc nie mogłem zrobić nic innego, jak się
zgodzić.
-Sytuację,
która zamienił na bramkę Teodorczyk mogłeś zakończyć sam.
-Widziałem,
że Łukasz będzie miał lepszą pozycję do strzału, dlatego zdecydowałem się na
podanie. Nie liczy się to, kto strzeli, liczy się zwycięstwo.
-W
Manchesterze mogłeś przywyknąć do pełnych trybun, więc zapewne teraz nie robi
to na tobie najmniejszego wrażenia.
-Każdy
mecz przy Bułgarskiej jest wyjątkowy. Tu jest zupełnie inna atmosfera, niż na
Old Trafford.
-Z
tydzień gracie na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław, później tu w Poznaniu z Wisłą
i kolejny wyjazd na mecz z Polonią, Na sam początek macie same najmocniejsze
zespoły.
-Owszem,
najmocniejsze. Jednak dla mnie to jest korzystne rozwiązanie. Gdyby było to pod
koniec rundy jesiennej, to niektórym zespołom mogło by już brakować sił, na to,
aby pojedynki były zacięte. Najważniejsze to dobrze wejść w sezon, żeby teraz
nie przydarzyły się nam potknięcia, a będzie dobrze.
-Gracie
na dwóch frontach i to wam może zabraknąć siły.
-Lech
dawał sobie radę w poprzednich latach, to i teraz da.
-Dziękuje
za wywiad.
-Ja
również.
Poczekałem,
aż zejdziemy z anteny i ruszyłem do szatni. Nie marzyłem o niczym innym, jak o
powrocie do domu.
~~~~
Olena
ostatnimi czasami zachowywała się naprawdę dziwnie. Nie wiedziałem co się
dzieję. Martwiłem się, więc w końcu nie wytrzymałem i się zapytałem.
-Olena,
co się dzieję? Jesteś chora.
-To
nie choroba.-mruknęła. Usiadła i schowała twarz w dłoniach. Kucnąłem obok niej.
-Co
się dzieję? Nie mówisz nic, a ja widzę, że coś jest nie tak.
-Przepraszam.-szepnęła.
-Powiesz
mi wreszcie co się dzieję?
-Możdżeń
jesteś taki głupi, czy głupiego udajesz? -jęknęła.- Jestem w ciąży.
-Naprawdę?-
zapytałem szczęśliwy.
-Nie
jesteś zły?
-O
co? Długo bałaś się o tym powiedzieć?
-Tydzień.
-Olena,
Olena, Olena…- mruczałem śmiejąc się.- To najszczęśliwsza wiadomość, jaką
kiedykolwiek usłyszałem.
~~~~
To
już szósty miesiąc ciąży Oleny. Pierwszy raz pójdę z nią na badania i trochę
się boję. Moja narzeczona się ze mnie
śmieje. Wreszcie wywołano jej nazwisko, więc chwyciłem ją za dłoń i powoli
skierowaliśmy się do Sali. Olena położyła się na kozetce, a ja usiadłem na
krześle. Lekarz prowadzący był bardzo miły i szybko przeprowadził badanie.
-Chcecie
znać płeć dziecka?
Olena
popatrzyła na mnie i przeczącą poruszyła głową. Zgodnie stwierdziliśmy parę dni
wcześniej, że chcemy mieć niespodziankę.
-Ciąża
przebiega prawidłowo.-oznajmił.- Przepiszę pani witaminy i widzimy się za
miesiąc. Ale jeśli działo by się coś, co panią zaniepokoi to proszę dzwonić i
umawiać się na wcześniejszą wizytę.
-Dobrze.-pokiwała
głową. Wytarła papierowym ręcznikiem swój brzuch i naciągnęła koszulkę
ponownie, aby go zakryć. Lekarz w tym czasie wypisał receptę. Pożegnaliśmy się
i wyszliśmy.
~~~~
-Naprawdę
nie chcesz wiedzieć, czy będziesz miał syna, czy córkę?- zapytała Olena.
-Najważniejsze,
że wszystko jest dobrze.-oznajmiłem.- I córkę i syna będę kochał tak samo.
-A
myślałeś nad imieniem?
-Dla
dziewczynki może Julka?
-Julia
Możdżeń.-powiedziała i się zamyśliła.-Ładnie brzmi, może być. A jak chłopiec to
Tomek?
-Tomasz
Możdżeń?- zrobiłem podobną minę jak ona. Roześmiała się.-Pewnie, ładnie.
-Wolałbyś
córkę, prawda?- zapytała.- Widziałam, jak świeciły Ci się oczy, gdy mówiłeś to
imię.
-Najważniejsze,
by nasze dziecko było zdrowe.-oznajmiłem całując ją w czoło.-Razem stworzymy
kochającą się rodzinę.
-I
zawsze będziemy razem.-wtuliła się we mnie.-Do końca świata i jeden dzień
dłużej.
-Tak,
do końca świata i o jeden dzień dłużej.
________________________
Został tylko epilog....