Witaj,
zastanawiałeś się kiedy, co by było, gdybyś wtedy postąpił inaczej?
Wtedy, gdy mnie poznałeś? Albo wtedy, gdy wybierałeś co dalej z twoją
przyszłością? Jeden inny twój wybór, a teraz… albo wcale byśmy się nie znali,
albo byli blisko siebie. Mogło nie być
nazwy ‘my’ gdy mowa o Tobie i Mnie, a można było nadal nas nazywać liczbą
mnogą. Dziś jestem jednak Ja i Ty, nie
ma Nas. Sam tak wybrałeś. Ciężko mi było i jest. Chciałabym wymazać Cię z
pamięci, ale nie potrafię. Ciągle mam przed oczami nasze wspólne chwile.
Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Najlepsza przyjaciółka wyciągnęła mnie na wasz trening pokazowy w
moim mieście. Nie chciałam tam iść, jednak ona była tak zafascynowana twoją
drużyną, że nie mogła sobie odpuścić zobaczenia was. Znudzona stałam obok niej
przy barierce czekając, kiedy ta cała szopka się skończy. Piłka, którą kopnąłeś
poleciała wprost na mnie, a ja jakimś cudem ją złapałam. Przybiegłeś po nią.
Uśmiechnąłeś się tak ładnie, że nie potrafiłam oderwać od Ciebie wzroku.
Później Mila chciała iść po autografy i zdjęcia z wami. Nie protestowałam już
tak jak wcześniej. Wręczyłeś mi swoją fan kartę, którą wepchnęłam do swojej
torebki nie patrząc nawet na nią. Miałeś wokół tyle fanek, każda ją dostała od
Ciebie, więc nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Wróciłam do domu trochę
smutna, że więcej Cię nie zobaczę. Zapomniałam bym nawet o tym niebieskim
kawałku papieru, gdyby nie to, że miałam tam papiery na studia. Przyglądając
się mu ujrzałam napisany markerem twój numer telefonu. Nie wiem co wtedy
skusiło mnie, żeby napisać. To wszystko było takie nieprawdopodobne. Pisaliśmy
prawie codziennie, a ja nie mogłam się doczekać momentu, gdy odbiorę klucze od
mieszkania w Poznaniu, gdzie miałam studiować. Obiecałeś mi, że wtedy się
spotkamy. Nie mogłam się właśnie tego spotkania doczekać.
A później? Pamiętasz, jak
chciałeś się spotkać na stadionie? Kończyłeś trening, a ja miałam na Ciebie
czekać. Przecież ja nawet nie wiedziałam jak na ten stadion dojechać, dlatego
musiałeś na mnie czekać. Śmiałeś się, ale mimo to czekałeś, a później zabrałeś
mnie na niego. Siedzieliśmy na trybunach, a ty starałeś się wytłumaczyć mi o co
w tym wszystkim chodzi. Byłam kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi pojmowanie
zasad tej gry. Mila zrezygnowała po 15 minutach, a ty jednak starałeś się
sprawić, że zrozumiem. Za każdym razem później, gdy była okazja tłumaczyłeś mi
nowe aspekty. Dziś gdy ktoś rozmawia ze mną o piłce nożnej może odnieść
wrażenie, że siedzę w tym od dawna. A przecież 18 miesięcy temu Cię poznałam,
tyle też czasu mam styczność z piłką nożną. Zmieniłeś moje życie, a teraz nie
mam Cię obok.
W momencie, gdy piszę ten
list siedzę przed wejściem na stadion. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie
widzieliśmy się po raz ostatni. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego nas już nie ma,
chociaż minął miesiąc. Tęsknię za tobą i chciałabym, żebyś wrócił. Albo żebyś
chociaż pozwolił mi być obok siebie. Bo teraz, gdy nie mam Ciebie, to może
życie przestało mieć sens. Chciałabym znów siedzieć z Tobą na trybunach i
widzieć twoją roześmianą twarz, gdy tłumaczysz mi na czym polega spalony,
dlaczego to Lech nienawidzi Legii. Dałabym wiele, by było jak dawniej…
Przepraszam, że nie
odbierałam telefonów… nie chciałam Cię wtedy znać. A ty tak łatwo dałeś za
wygraną, choć zawsze walczyłeś do końca. Czy nie możemy dać sobie jeszcze
jednej szansy? Dla Ciebie mogę zrobić wszystko.
Kocham Cię,
Olena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz