poniedziałek, 26 listopada 2012

Prolog



Witaj,
 
zastanawiałeś się kiedy, co by było, gdybyś wtedy postąpił inaczej? Wtedy, gdy mnie poznałeś? Albo wtedy, gdy wybierałeś co dalej z twoją przyszłością? Jeden inny twój wybór, a teraz… albo wcale byśmy się nie znali, albo byli blisko siebie.  Mogło nie być nazwy ‘my’ gdy mowa o Tobie i Mnie, a można było nadal nas nazywać liczbą mnogą. Dziś jestem jednak  Ja i Ty, nie ma Nas. Sam tak wybrałeś. Ciężko mi było i jest. Chciałabym wymazać Cię z pamięci, ale nie potrafię. Ciągle mam przed oczami nasze wspólne chwile. 
Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Najlepsza przyjaciółka  wyciągnęła mnie na wasz trening pokazowy w moim mieście. Nie chciałam tam iść, jednak ona była tak zafascynowana twoją drużyną, że nie mogła sobie odpuścić zobaczenia was. Znudzona stałam obok niej przy barierce czekając, kiedy ta cała szopka się skończy. Piłka, którą kopnąłeś poleciała wprost na mnie, a ja jakimś cudem ją złapałam. Przybiegłeś po nią. Uśmiechnąłeś się tak ładnie, że nie potrafiłam oderwać od Ciebie wzroku. Później Mila chciała iść po autografy i zdjęcia z wami. Nie protestowałam już tak jak wcześniej. Wręczyłeś mi swoją fan kartę, którą wepchnęłam do swojej torebki nie patrząc nawet na nią. Miałeś wokół tyle fanek, każda ją dostała od Ciebie, więc nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Wróciłam do domu trochę smutna, że więcej Cię nie zobaczę. Zapomniałam bym nawet o tym niebieskim kawałku papieru, gdyby nie to, że miałam tam papiery na studia. Przyglądając się mu ujrzałam napisany markerem twój numer telefonu. Nie wiem co wtedy skusiło mnie, żeby napisać. To wszystko było takie nieprawdopodobne. Pisaliśmy prawie codziennie, a ja nie mogłam się doczekać momentu, gdy odbiorę klucze od mieszkania w Poznaniu, gdzie miałam studiować. Obiecałeś mi, że wtedy się spotkamy. Nie mogłam się właśnie tego spotkania doczekać. 
   A później? Pamiętasz, jak chciałeś się spotkać na stadionie? Kończyłeś trening, a ja miałam na Ciebie czekać. Przecież ja nawet nie wiedziałam jak na ten stadion dojechać, dlatego musiałeś na mnie czekać. Śmiałeś się, ale mimo to czekałeś, a później zabrałeś mnie na niego. Siedzieliśmy na trybunach, a ty starałeś się wytłumaczyć mi o co w tym wszystkim chodzi. Byłam kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi pojmowanie zasad tej gry. Mila zrezygnowała po 15 minutach, a ty jednak starałeś się sprawić, że zrozumiem. Za każdym razem później, gdy była okazja tłumaczyłeś mi nowe aspekty. Dziś gdy ktoś rozmawia ze mną o piłce nożnej może odnieść wrażenie, że siedzę w tym od dawna. A przecież 18 miesięcy temu Cię poznałam, tyle też czasu mam styczność z piłką nożną. Zmieniłeś moje życie, a teraz nie mam Cię obok. 
    W momencie, gdy piszę ten list siedzę przed wejściem na stadion. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie widzieliśmy się po raz ostatni. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego nas już nie ma, chociaż minął miesiąc. Tęsknię za tobą i chciałabym, żebyś wrócił. Albo żebyś chociaż pozwolił mi być obok siebie. Bo teraz, gdy nie mam Ciebie, to może życie przestało mieć sens. Chciałabym znów siedzieć z Tobą na trybunach i widzieć twoją roześmianą twarz, gdy tłumaczysz mi na czym polega spalony, dlaczego to Lech nienawidzi Legii. Dałabym wiele, by było jak dawniej… 
    Przepraszam, że nie odbierałam telefonów… nie chciałam Cię wtedy znać. A ty tak łatwo dałeś za wygraną, choć zawsze walczyłeś do końca. Czy nie możemy dać sobie jeszcze jednej szansy? Dla Ciebie mogę zrobić wszystko.

Kocham Cię,
Olena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz